Miał być wpis o polskim szkolnictwie, ale przez ludzką głupotę zmieniłem zdanie.
Historia z dzisiaj
Równa godzina 11. Przyszedłem do dentysty na leczenie jednego zęba. Termin miałem na 11:30, ale stwierdziłem, że spokojnie poczytam książki w pdfach. Książek nie poczekałem, bo wpuszczono mnie o 11. Czemu? No cóż, pacjenci z godzin 9:30, 10:00 i 10:30 nie przyszli, a pacjenta na 11 zadzwoniła kilka minut przed 11, że się trochę spóźni. Moje leczenie potrwało pół godziny. Po zabiegu w kolejce czekała starsza kobieta, która miała mieć wizytę na 12:00. Wpuszczono ją szybciej.
Na wizytę czekałem cały miesiąc. Nie wiem, ile osób nie dopilnowało swoich terminów. Jeśli ludzie nie tylko olewają wizyty u dentysty, a taka patologia istnieje w ortopedii, neurologii i gdziekolwiek, to współczuje lekarzom. Przez olewanie społeczeństwa pewnie terminy są 3-4 razy dłuższe…
A teraz wyobraźmy sobie, że ludzie pilnują terminów, bo za niewstawienie się lub nieusprawiedliwienie płacą mandat, NFZ nie ogranicza szpitali limitami, składki dla NFZ nie są obowiązkowe, przez co państwowe szpitale muszą mocno rywalizować z prywatnymi, istnieje profesjonalny e-szpital, gdzie na maile są wysyłane wiadomości, że można przesunąć termin na szybszy, bo zwolniło się miejsce... Takie proste pomysły, a nikt nie ma odwagi lub chęci ich wprowadzić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz